środa, 7 maja 2008

Świąteczne refleksje. Międzynarodowy Dzień Pielęgniarki

Drogie Koleżanki i Koledzy w Polsce,

Jestem pielęgniarzem, od czterech lat mieszkam i pracuję w Royal Marsden Hospital w Londynie. Moje związki z Polską pozostają ścisłe. Może wśród czytelników MPiP są osoby, które wiedzę o zatrudnieniu w Wielkiej Brytanii czerpały z mojego poradnika, którego pierwsze wydanie ukazało się w 2004 roku na stronie OIPiP w Poznaniu.

Pielęgniarstwo, odkąd pamiętam, było moją wielką miłością i tak już zostało.
Wiele się zmieniło w naszym zawodzie zarówno na świecie, jak i w Polsce. Ale też wiele jeszcze jest do zrobienia. Cieszy mnie to, że do osób, które znałem, gdy żyłem i pracowałem w Polsce, dołączyło wielu nowych entuzjastów i propagatorów naszego zawodu. Są to konkretne osoby: pielęgniarki i położne pracujące z pasją na wysokich, kierowniczych, ale również zupełnie szeregowych stanowiskach. Jestem gotów współpracować z każdym, komu pielęgniarstwo jest drogie. Myślałem nawet o stworzeniu tu, w Wielkiej Brytanii, organizacji charytatywnej reprezentującej interesy polskich pielęgniarek na Wyspach. Obecnie jednak myślę raczej o działaniu na rzecz zmian w Polsce, tak aby nasz zawód był szanowany, jak na to zasługuje. Toteż misja organizacji, takich jak Fundacja Rozwoju Pielęgniarstwa Polskiego i innych aktywnych w naszym środowisku, jest mi bliska.

Według mojego rozeznania najważniejszym problemem polskich pielęgniarek w chwili obecnej nie są niskie zarobki. Wiem, że mówiąc to, narażam się wielu koleżankom i kolegom. Na obczyźnie nauczyłem się jednak, że pielęgniarstwo to pielęgniarka: to, co ona potrafi, co sobą reprezentuje, jak podchodzi do pacjenta. W każdym z tych obszarów jest wiele do zrobienia.
Niby nie trzeba nikogo przekonywać o konieczności ustawicznego podnoszenia kwalifikacji, a jednak w praktyce niewiele osób zadaje sobie ten trud tłumacząc to różnymi względami, także finansowymi.

W moim przekonaniu jednak kluczem jest wymagać od siebie. Dokształcanie się nie musi wiele kosztować; ba – może nie kosztować ani grosza. Ważna jest potrzeba wiedzy i zastosowanie tej wiedzy w praktyce, na własnym odcinku pracy – w takim zakresie, w jakim jest to w danej chwili możliwe. Od tego trzeba zacząć. Potem będzie czas na resztę. I nie ma tu miejsca na narzekanie na obiektywne rzekomo trudności. Wobec organizacji pielęgniarskich stoją dziś nowe zadania: tworzenie możliwości nowoczesnego kształcenia, wychodzenie pielęgniarkom na przeciw ich zawodowym ambicjom.
Muszą przeminąć pokolenia pielęgniarek i pielęgniarzy malkontentów. Są niestety tacy, którzy palcem nie kiwną dopóki – tu następuje długa lista pobożnych życzeń. W tym wszystkim jakoś umyka prawda, że pacjent jest na pierwszym miejscu. Życzliwość i serce nic nie kosztuje. A jest to nasz, jak to się modnie mówi, PR. Jak cię widzą, tak cię piszą mówi powiedzenie, ja dodam jeszcze – tak ci płacą.
Stało się też dla mnie oczywiste, że w Polsce status ekonomiczny naszego zawodu nie zmieni się, dopóki nie stworzymy nowoczesnego szkieletu zarządzania pielęgniarstwem. W szczególności myślę o uniezależnieniu regulowania prawnego naszej profesji od Ministerstwa Finansów i rządu w ogóle. Zarządzanie pielęgniarstwem powinna sprawować organizacja pozarządowa, skupiająca niezależnych specjalistów z różnych dziedzin, być może wspomagana przez partnerów, którzy będą nas reprezentować w prasie, telewizji, w parlamencie, sądzie, słowem tam gdzie takiej ekspertyzy lub reprezentacji będziemy potrzebować. Nie do końca taką spełniają rolę izby pielęgniarskie. Wymagają one gruntownej reorganizacji, tak aby skuteczniej, w praktyczny sposób mogły służyć pielęgniarce, położnej i pacjentowi.

Jako przykład dobrze zorganizowanego środowiska pielęgniarskiego niech posłuży pielęgniarstwo brytyjskie. Istnieje tu Nursing and Midwifery Council (NMC, www.nmc-uk.org), czyli jak polskie izby pielęgniarek i położnych samorząd zawodowy, oraz Royal College of Nursing (RCN, www.rcn.org.uk), która stanowi zaplecze ekspertów różnych dziedzin pielęgniarstwa. Te instytucje są wobec siebie komplementarne, współpracują z rządem na zasadzie partnera i eksperta. Obie instytucje bronią praw pacjenta i pielęgniarek i położnych.

Dopóki powszechne organizacje polskich pielęgniarek i położnych nie zdefiniują w podobny sposób swoich zadań i celów, wysoki status zawodowy i prestiż społeczny pielęgniarki pozostanie nieziszczonym marzeniem, a protesty w sprawie podwyżek będą okraszać pierwsze strony żądnych sensacji gazet.

Warto łączyć siły i się organizować, by stanowić siłę i wzmocnić lobbing na rzecz pielęgniarek i pielęgniarstwa w Polsce i za granicą.

Przed nami długa i trudna droga. Z okazji naszych świąt: Międzynarodowego Dnia Pielęgniarki i Dnia Położnej życzę nam wszystkim byśmy nie ulegali zniechęceniu i wierzyli mocno że przyszłość należy do nas.

Artur Sołtysiak

pielęgniarz, członek Royal College of Nursing w Londynie

List opublikowany w Magazynie Pielęgniarki i Położnej, maj 2008.

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Hej

Jestem na 3 roku pielegniarstwa psychiatrycznego w Walii, przez ten czas zdobylam wiedze ktora dala mi do myslenia jak wiele mozna zmienic w Polsce. Polska jest trudnym krajem do zmian z wielu powodow. Podziwiam Cie ze chcesz sprobowac. Jest tyle do zrobienia ale mentalnosc bedzie tutaj najwieksza bariera.
Prowadze tez pieleg.bloga.
Pozdrawiam
Dorota
dorotaiwa@aol.com

Wyszukiwarka EBM - wyszukiwarka dla specjalistów: pielęgniarek i lekarzy

TWOJE ZDROWIE - wyszukiwarka dla pacjentów